Witam, mam 25 lat. I mam już wszystkiego dość. Ale może od poczatku. Jestem mamą 3 latki i jestem w kolejnej ciąży. I odkąd zaszłam w drugą ciąże czuje, że moje życie się sypie.
Aktualnie mieszkamy u teściowej i mamy jeden pokój, jest ciasno nam już w 3 a co dopiero jak będzie nas 4. Do tego Zus stwierdził, że nie potrzebne są mi pieniążki na l4 (ciąża zagrożona) i od grudnia jestem bez pieniędzy.
Nie mam za co kupić nawet reszty wyprawki dla dziecka, nie mówiąc już, że sobie też nic kupić nie moge. Praktycznie nie wychodze z domu bo po co, jak i tak mnie na nic nie stać. Męża wypłata idzie na jedzenie. Nie stać nas sie wyprowadzić bo straciliśmy przez zus praktycznie połowę finansów.
Jestem miesiąc przed porodem a ja codziennie płacze, bo już nie moge wytrzymać w tym pokoju, a musze udawać przed mężem, że jest wszystko ok. Nie mam nawet z kim pogadać, bo każdy uważa, że przecież jest wszystko super i na co ja narzekam. Przepraszam was, że to pisze ale musiałam się gdzieś wygadać. I chociaż troche lepiej się dzięki temu czuje.
Byłam w takiej samej sytuacji.Walczyłam z ZUSem w sądzie.Wygralam sprawę i teraz czekam na wyrownanie pieniędzy.Odezwij sie do mnie na emaila joanna.a.fras@gmail.com
Jest wyjście z tej sytuacji.
Wydaje mi się, iż decyzja o dziecku powinna być przemyślana i zależna od sytyuacjii materialnej. Nie rozumiem, dlaczego ludzie decydują się na dziecko nie mając warunków (mieszkania, pieniędzy na podstawowe rzeczy). Później jest płacz, że nie ma się pieniędzy i zawsze są „winni”. Niezależnie od sytuacji decydując się na dziecko należałoby mieć odłożone pieniądze, aby być samodzielnym. Nie liczyć, że skądś te pieniądze wpłyną.
Mi się w głowie nie mieści jak można zdecydować się na drugie dziecko mieszkając u teściowej. Chyba, że komuś zabrakło edukacji seksualnej i nie wie, że zakładanie rodziny można zaplanować.