Cześć wam
Jestem zdesperowaną mamą 3jki dzieci w tym 11letniego syna z adhd i olbrzymimi problemami wychowawczymi. Mieszkamy w uk(Szkocja). Mam ogromnne problemy z synem nie tylko ze względu na adhd (syn bierze leki) ale kompletny brak szacunku .
- Klamsta
- Wymuszanie
- Brak posłuszeństwa
- Znecanie się nad młodszą siostrą
- Niszczenie przedmiotów
- Kradzieże w tym kradzież moich pieniędzy
- zdewastowane meble i sciany
To tylko czesc problemów z którymi się wraz z partnerem zmagam.
Od kilku lat bardzo o niego walczylam prywatne terapie psycholodzy psychiatrzy neurolog 3 zmiany szkoly rozne instytuacje praca nad sobą w tym również pomóc psychologa teraputow . Wszystko działało na chwilę. W tej chwili jest jeszcze gorzej sa sytuacje o których nie mogę pisać na fb .
Poczynilam ostatni kolejny krok zawiadamiajac o wszystkim social work.
Ogromnie sie ich boje boje sie co może się stać to nie Polska. Nie nasze prawa . Wiem jedno ze muszą mi pomóc bo juz nie daje rady .
Boje sie o młodsze dzieci myśle nad umieszczeniem syna w jakis ośrodku (ale w takim w którym bede miala wglad co się dzieje odwiedziny telefony itp)z czasem zabranie go do domu żeby wiedział ze to nie sa zarty … ?
Kiedyś dowiadywalam się i powiedzieli ze tutaj takich nie ma ze jest tylko (residental school dla dzieci które miaja problemy z prawem i usadzajac tam dziecko tracisz do niego prawa ) to bylo starszne nigdy więcej nie wróciłam do tego tematu i tym samym bronilam się od opieki społecznej. Ale to już była sytuacja kryzysowa.
Drodzy rodzice nie pisze do was o jakieś wspaniałe rady bo takie juz nie istnieją. Proszę by się was zapytać czy może ktoś mial styczność z social work. I wie jak oni pracują z taką rodziną co mogą zrobić ??? Ja wiem że tu już cuda nie pomogą. A na prywatną szkołę z Internetem mnie nie stać .
Nie jestem zadną patologiczną rodziną nie ma w moim domu nic co bylo by zlę. Poprostu nie radzimy sobie już z sytuacją ja odchodzę juz od zmysłów myślę nawet nad powrotem do polski bo wiem że tam pomogli by mi szybciej i umieszczając go w osrodku socjoterapeutycznym mogla bym zabierać go na weekndy święta oczywiście za dobre sprawowanie.
A tu ?
Bardzo się boje go stracić mimo ze nie daje sobie z nim rady mam problemy ze zdrowiem przez nerwy i stres ale kocham go nad życie. Jestem jego matką .ma tylko mnie jego ojciec nie uczestniczy w jego zyciu a relacje z moim partnerem ma fatalne potrafi wykrzyczec mu ze nie ma do noego praw ze nie jest jego ojcem a jak mu cos zrobi to zadzwoni na polocje albo zglosci w szkole.
ostatnio partnera uderzył i wzywał nie chamujać słów (partner ciągle mi powtarza że nie dlugo zacznie lać mnie (w sensie dziecko mnie będzie bić) że oddanie go to ostatnia deska ratunku
)
pęka mi serce ogarnia starch.
Nie spie nie jem nie wiem co robic. Blagam jesli ktoś coś wie lub był w podobnej sutacji bardzo proszę o kontakt.
Ps wybaczcie błędy znaki i to co patrzy w oczy. Coz pisać kiedy oczy łzami zalanę a serce matki na pół rozdarte prawie już zakrwawione