Witajcie, chciałam opisać moja bardzo przykra historie. Jestem w związku ponad 10 lat. Bywało różnie raz dobrze więcej źle. Ja byłam wdowa z 2 dzieci, on rozwiedziony żona go zdradziła. Mało miłości, szacunku, brak zainteresowania moja osoba, egoista.
W sierpniu zmieniłam prace. Firma zatrudniała kilka osób, zaprzyjaźniłam się z zespołem. Szczególnie z jednym kolega. Wszystko wyglądało niewinnie coś nas ciągnęło do siebie. Wspólnie dojeżdżaliśmy do pracy. Zaczęło się zwierzanie o problemach naszych małżonków. I tak zauroczyliśmy się w sobie. Zaczęły się pocałunki, pieszczoty.
Chciałam to zakończyć ale on mi nie pozwalał. Dostałam to czego pragnęłam od męża. W końcu doszło do sexu po imprezie firmowej. W tym też dniu kiedy to się stało o NAS dowiedziała się jego żona -nie wiem skąd.
Wszystko się skończyło przynajmniej tak myślałam ale ciągle pracowaliśmy ze sobą. Po 4 miesiąca od sexu zwolniłam się z pracy. Wyrzuty sumienia nie dały mi żyć powiedziałam mężowi i dopiero zaczął się mój koszmar.
Wyzwiska, poniżanie, dowiedziały się dzieci (córka 15 i syn 20 lat ) znajomi, rodzice. Zasłużyłam na to. U niego zostało to w tajemnicy. Zraniłam męża tak bardzo, że pewnie nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jesteśmy razem ale co to za życie. Nie rozmawiamy prawie wcale, od 4 miesięcy nie sypiamy ze sobą .
Ja go nie kocham, on też mówi to samo, chciałam żebyśmy się rozstali ale on nie zgadza się. Zostałam bo rodzice i rodzina naciskała. Wiem, że mąż nie może sobie z tym poradzić. Bardzo żałuje tego wszystkiego. Żałuje, że wzięłam sobie czyjąś własność -przeprosiłam jego żonę choć z tego co opowiadał kolega nie była dobrą żoną.
Nie mogę przestać o tym myśleć choć minął już rok. Nie mam kontaktu z tamtym mężczyzną, a ciągle mi się śni. Mamy osobne pieniądze, dzieci mają średni kontakt z mężem. On ciągle mi wypomina i podejrzewa.
Zastanawiam się czy my jeszcze mamy szanse czy są przypadki ze można odbić się od takiego dna? Dodam, że zawsze ceniłam świętość małżeństwa wiec nie wiem jak to się stało.