Ofiara przemocy domowej która dotyka faceta to ciężki temat.
W teorii facet ma jaja, sam powinien ustawic żonę do porządku. Nie w tej sytuacji… Stłamszony, obwiniajacy się o wszystko, poniżany, szarpany, praktycznie ubezwłasnowolniony na codzień, na pozór macho, ktory w domu przeżywa gehennę.
Jako przyjaciel czuje się w obowiązku pomóc. Myślę aby iść do jego rodziny, powiedzieć co wiem, prosić żeby mu pomogli, sam nie pojdzie z wiadomych względów wstyd się przyznać do czegoś takiego… Co myślicie? Nie mogę patrzeć z założonymi rękoma.