Moja synowa źle wychowuje wnuka.
Nigdy nie przepadałam za tą kobietą, nie mam bladego pojęcia czemu mój syn wybrał akurat ją. Nie myliłam się oczywiście, ona nie wie co czyni, wychowa to dziecko na kompletnego niedołęgę.
Bartuś wiecznie choruje, siedzi w domu częściej niż inne dzieci. Ona na niego dmucha i chucha. Jak on zdobędzie odporność jak wiecznie siedzi w zamknięciu?
Telefon to jego żywioł takie ma zainteresowanie to dziecko. Nie rozumiem dlaczego nie wychodzą na plac zabaw, spacery czy gdziekolwiek indziej.
Jej się po prostu nic nie chce, dama na włościach. Nawet do pracy nie łaska pójść, na wszystko zarabia mój syn. Działkę dostali od nas to udało im się wystawić dom, na kredyt oczywiście, syn urabia sobie ręce po łokcie żeby na to wszystko zarobić. Żal mi go i wnuka, skazani są na taka żonę i matkę.
Czasem próbuję jej doradzić jak powinna się zajmować synem. Tłumaczę, że dziecko może mieć inne zainteresowania niż telefon i internet. To dziecko ma dopiero 7 lat i głowę zaplątaną jakimiś grami.
Daremne są moje trudy, ona wie lepiej! Syn mnie nie słucha, uważa, że nie powinnam się wtrącać, ale jak brali od nas działkę to byłam dobra mamą, a teraz nie mam prawa głosu.
Denerwuje mnie ta sytuacja, syn ciągle się obraża na mnie. Mąż mówi, że przesadzam, a ja chcę tylko żeby im lepiej było.