Historia może wydawać się zmyślona.
Sama nie wiem, jak można być tak głupią. Mam prawie 40 lat. Dwoje dzieci, które bardzo kocham. Dzieci były moim największym marzeniem.
Często czytałam różne historie i myślałam czemu ten ktoś narzeka. Ludzi spotykają większe tragedie. Dzisiaj jest dzień kobiet. Mąż wrócił z pracy i dał kwiat mojej córce, a mi nawet nie złożył życzeń.
Poczułam się jakbym dostała w twarz. Teraz patrzę w lustro i widzę, że sama się o to prosiłam. Będąc z nim pod względem fizycznym strasznie się zapuściłam. Fałdki na brzuchu, choć zawsze miałam idealną figurę. Włosy zawsze spięte, choć ładnie mi w rozpuszczonych. Nie ma siły ich suszyć i prostować po myciu. Jednak problem leży gdzie indziej.
Oddałam się w pełni mężowi. Na początku ograniczał mi kontakt z bliskimi, ale tylko moimi, bo z jego rodzicami mogłam się spotykać nawet codziennie. On poza rodzicami kontaktu nie miał z nikim z rodziny. Tu już powinna zapalić się lampka. Pomyślałam jednak, że może są po prostu mało towarzyscy. Z rodziną ponoć na zdjęciach wychodzi się najlepiej. Ja na zdjęciach zawsze wyglądam fatalnie.
On tak mnie kochał. Wiecie jak wyglądają oczy człowieka, który Was kocha. Szklą się w tak specyficzny sposób kiedy na Was patrzy. Ja zawsze pragnęłam miłości.
Niestety rodzice mnie nie kochali. Oj nie, nie zdawało mi się. Matka ma ciężką schizofrenię, a ojciec był podporządkowanym jej bezgranicznie „nieogarem”. Do dziś, a ma lat 64 nie potrafi sam podjąć żadnej decyzji. Pozwalał, aby matka nas biła (bez powodu). Kiedy tylko okazja pierwszy sam uciekał, aby czasem nie oberwać nie myśląc o nas. Matka wielokrotnie groziła nam śmiercią. W sumie pewnego dnia zachciałam umrzeć. Poprosiłam ja żeby to zrobiła. Tu moje zdziwienie. Wystraszyła mnie i nie wbiła mi noża który trzymała w pierś.
Zaraz po tym trafiłam do domu dziecka. Zaczął się najpiękniejszy okres w moim życiu. Oczywiście nie było zbyt kolorowo. Mega dużo obowiązków. Sprzątanie WC, korytarza, ciągle nakazy i zakazy. Pomimo to słyszałam, że jestem bardzo inteligentna. Poczułam zalążek miłości. Nie mogę powiedzieć, że poraz pierwszy w swoim życiu, bo dziadkowie bardzo mnie kochali. Od nich nauczyłam się co to miłość. Niestety nie mogli mnie wsiąść pod opiekę, choć bardzo się starali. Ich prawdziwe argumenty były zbijane przez moją matkę, która była i jest chora psychicznie…. Taki mamy system.
Wracając do początku tego co chciałam napisać.
Dzisiaj odeszłam od męża. Przez głupiego kwiatka. Ja nie lubię nawet kwiatów, wolę czekoladę. One sobie powinny nadal rosnąć w ziemi i cieszyć oko w inny sposób niż czekać w wazonie, aż woda zaśmierdnie. On poraz kolejny pokazał przy dzieciach, jak bardzo mnie szanuje. Próbował udowodnić, że jestem nic nie warta. Robił to już wiele razy i może opowiem o tym w kolejnych postach. Boje się, że nie dam rady…. Dopiero co rzuciłam pracę.
kochane dziewczyny życzę Wam miłości. Musiałam to z siebie wyrzucić. Ps. To lepsze od wizyty u psychiatry.